Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 6 października 2014

Ostatni w sezonie...

Pogoda sprzyja, bo choć już łapią pierwsze przymrozki, to wciąż jest słonecznie i przyjemnie. Udało mi się w sobotę przygotować dość prosty i smaczny, ale zdrowy obiad. I na dokładkę zjeść go, pewnie już ostatni raz, na tarasie. 
O wyższości łososia nad inną ryba nie będę się rozwodzić. Uwielbiam wędzonego w sałatce czy na kanapce. Ale świeży, pieczony w piekarniku, posypany tylko solą, pieprzem oraz skropiony cytryną... Nie pobije go żadne inne wymyślne danie. Do tego w zasadzie pasuje każde warzywo, bo szkoda tak szlachetnego mięsa psuć kartoflami ;-) Najlepiej sałatka, jakaś kasza. Ale co ja będę opowiadać.
Łosoś podany :-)
Taki obiad - łosoś i warzywa na patelnię, odrobina sałatki i ciepła herbatka i można jeść na powietrzu :-)
Prz okazji ostatnio sporo szyłam. Zrobiłam takie widoczne na zdjęciu wyżej podkładki pod talerz oraz ściereczkę, oczywiście do wyglądu, a nie do użytku - z różowymi serduszkami oraz delikatnym różowym przeszyciem - też na zdjęciu wyżej.
A teraz deser, oczywiście na tarasie. A jak na złość kwiaty teraz co niektóre przypomniały sobie, że trzeba kwitnąć, kwitną, kwitnąć. Szkoda, że za chwile trzeba je sprzątać :-(
Ściereczka ponownie się załapała
 


Wierzcie mi, żeby nie gruba bluza, to nie dałoby się posiedzieć. Ale kawa szybciej stygła :-)




NO i na koniec - śniadanie :-) Trochę mam zaburzenia chronologii, ale trudno. Zamiast jajecznicy, którą mój mąż jadłby na okrągło, zrobiłam coś innego - fritatę z fasolką szparagową i suchą kiełbaską oraz serem mozarella. Pyszności. W ogóle smakuje mi strasznie dodatek serów do jajecznicy. Cheddar jest rewelacyjny w tej roli też, choć niektórym zapach może przeszkadzać, :-) No to zapraszam na śniadanie.:-)
A po śniadaniu... skoro już piekarnik nagrzany, to warto mieć ciasto francuskie pod ręką. Można je wykorzystać w razie niespodziewanych gości - na słodko czy na słono - zależy, kto na co ma ochotę. Ja robię często z serem, ketchupem i parówka lub szynką. Tym razem włożyłam kawałki gruszki. Do kawki w sam raz :-)
Komplet śniadaniowy w użyciu :-)
No i jeszcze plany... Jest plan skończyć to, co zaczęłam szyć. Jest plan odmalować sypialnię, ale co z tego wyjdzie... na ile siły pozwolą, to się zobaczy. Jednak jestem dobrej myśli... 
Chociaż, jak się słyszy, że Anna Przybylska, moja prawie rówieśnica, nie żyje, to się człowiekowi jakoś tak ciepło i smutno robi. I co to wszystko warte - myślę sobie. Ale z drugiej strony... może właśnie tak warto żyć - chwilkami, momentami, przyjemnościami :-) Siedząc na tarasie, pijąc kawę, jedząc dobre rzeczy i obserwując świat :-)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz