Łączna liczba wyświetleń

sobota, 26 marca 2016

Ostatnie pisanki

Już więcej nic nie zrobię. A część została nawet już rozdana. Żal mi rozstawać się z niektórymi jajkami, ale mąż ma rację - zagracę niedługo cały dom. Dlatego intensywnie rozdaję w tym roku.

W tym jestem szczególnie zakochana, ale chyba i tak je oddam...
Uszyłam jeszcze dwie gąski. Póki co zostają, ale kto wie... jeśli wpadną komuś w oko...

Zające od początku były do rozdania i mam nadzieję, że się spodobają.
A to już dary dla Klaudii. Pozdrawiam bardzo i nie mogę się doczekać już parapetówki :-) Choć bardziej nie mogą się doczekać zwiedzania świeżych kątów. Proszę nie zwracać uwagi na intensywnie podlaną rzeżuchę. Zosia dba o nią bardzo i gdyby nie ona, to pewnie dawno by zdechła.


A to dla pewnego malucha, który będzie miał co tarmosić i nie tylko :-)



Kolory na zamówienie. Jakimś cudem znalazłam coś w kolorze turkusowym. Ale łatwo nie było :-)
I tak dobrnęłam do końca. Mieszkanie wysprzątane, żurek stygnie, sałatka się chłodzi, jajka wyświęcone, a mazurki w połowie zjedzone :-)
Dlatego też 
życzę wszystkim wesołych, ciepłych, rodzinnych i spokojnych Świąt Wielkanocnych. 

piątek, 25 marca 2016

Dekoracje cd

W tym roku postanowiłam nie wyjmować żółtych i zielonych gadżetów dekoracyjnych. Aż mi trochę żal... Ale tyle pięknych rzeczy w pastelowych kolorach udało mi się zrobić i kupić, że nie mam serca mieszać tego wszystkiego... Nadal trwa produkcja jajek i innych rzeczy. Wpadłam na pomysł, żeby zamiast kartek świątecznych przygotować dla znajomych takie oto pudełka na jajka, w których można ofiarować świeczki, pisanki, słodycze, a nawet rzeżuchę :-)




A tak udekorowałam stół...

Bazie ze spaceru. To co, że jestem uczulona na wierzbę :-)





Zajączek :-)

Potem wyprodukowałam 2 wianki. Zdjęcia jak zwykle nędza, bo był już wieczór... albo raczej noc.





A tu jeden z uszytych ostatnio zajęcy. Jeszcze go nawet nie zaszyłam...
Migawki z pokoju...


I te śmieszne cukiereczki...
A ta półka wędruje po całym domu. Teraz stanęła pod lampką obok kanapy, ponieważ pozbyłam się wreszcie potężnych kolumn. Zdecydowanie mi tu pasuje.

 Parę migawek z kuchni...




I śniadanko czwartkowe - bułeczki zapiekane z jajkiem.


Przy odrobinie motywacji można zrobić coś z niczego i to w ciągu pół godziny :-) Tak powstały nadzwyczajnie ekspresowe kartki wielkanocne.


A teraz lecę do garów. Pozdrawiam świątecznie :-)

środa, 16 marca 2016

Jajek ciąg dalszy i pastelowe zakupy

W weekend odłożyłam wszystko na bok. Nie było to łatwe, bo wiadomo - sprzątanie, gotowanie itp. Mimo to jednak zawzięłam się, bo jak tak dalej pójdzie, to znów okaże się, że Święta były, a ja nie zdążyłam ani z jajkami, ani z dekoracjami, ani z niczym, co warto byłoby tu pokazać.
Tak się rozszalałam, że za mało miałam styropianowych jajek. Jeszcze bym robiła, bo pomysłów miałam pełną głowę. Przy okazji wybieram się na wizytacje w nowym mieszkaniu i na tę okoliczność postanowiłam przygotować własnoręczne upominki. Mam zamiar zabrać się ostro za szycie itp. Relacja niebawem :-)
A teraz jajka :-)

Materiałowe

Decoupage'owe

Poszłam w pastele. Nie mogłam się zdecydować na jeden kolor, więc zrobiłam trzy różne. Mam ochotę tworzyć dalej. Niech no tylko dostanę styropian w ręce :-)
Przy okazji zrobiłam jeszcze taki słoiczek. Może tez go oddam komuś...

W połowie przezroczysty. Fajnie by wyglądała w nim kawa ziarnista lub kolorowe foremki na muffinki.

A teraz jeszcze o zakupach. Wpadłam do Kika i oszalałam. Pastelowe cudowne dodatki mnie powaliły. Trochę tego wzięłam ze sobą... Wiem, wiem, mąż powie, że znów zagracam kuchnię, ale co tam... jest ryzyko, jest zabawa, jak mówi mój kolega z pracy :-)

Anioł za grosze. Nie widać, ale jest spory, ma z pół metra.

Mini klatka zachwycająca...
No i domki... 

Dwa małe wazoniki mają kolor mięty i różu... A to białe to butla po winie z wlaną do środka białą farbą.
Aparat nie chciał mi tego ładnie ująć... Ok, jestem słabym fotografem ;-)


A teraz zdjęcia z cyklu dopieszczanie się, czyli  naleśniki. Kiedyś z Zofią robiłyśmy je często, na tyle często, że teraz ona nie chce ich jeść. Ja je uwielbiam. Moja teściowa robi najlepsze pod słońcem.Z racji dołka ostatnio pozwoliłam sobie na dopieszczenie się solidną dawka naleśników ze wszystkim - miodem, bananami, cukrem pudrem, dżemem truskawkowym... Od razu człowiek ma lepszy humor po czymś takim :-) Może ktoś zechce się podzielić sposobem / patentem na dopieszczenie się, kiedy jest totalnie pochmurno w życiu? Ja wtedy robię, co lubię - czytam, leżę, oglądam filmy i jem pyszne rzeczy albo gmeram w ogródku, ewentualnie - jak siły pozwalają - idę pobiegać, pospacerować, przekopać pół hektara pola ;-) A Wy?

Naleśnikom towarzyszy nowy talerzyk. Kiedyś musiałam mieć komplet, czyli 6. Teraz nie dbam o komplety. Kupiłam 3, a każdy w innym kolorze - różowy, miętowo-niebieski, zielonkawy ;-)
Po prawej stronie posypywacz do cukru. Rewelacyjna rzecz. Z lewej w osłonce na doniczkę piękne pastelowe gadżety kuchenne. A osłonki kupiłam w komplecie - jest koneweczka i wisząca doniczka i dwie małe. Ale to pokażę, jak już wsadzę jakieś wczesne wiosenne kwiatki i ustawię je na tarasie. Mam też taką wielką metalową donicę, którą przemalowałam oczywiście na biało. Dorobię napis i będzie komplet. 

Na koniec genialne stempelki. W komplecie były 3 sztuki do jednej drewnianej końcówki. Leżą na ślicznej mikro paterce z Pepco. Z ich pomocą nie tak dawno robiłyśmy z Zofią ciastka z masłem orzechowym. Od tych ciastek miałam 3 kg więcej w postaci opony :-)
Ale ciastka były pierwsza klasa :-)
I to by było w zasadzie na tyle. CDN :-)