Dla przypomnienia - tak było przed.
A teraz już po zmianach. Mam nadzieję, że na lepsze :-)
Tak, tak, to biedroneksowe cottonballsy :-) |
Szał był taki, że te cottonki były ostatnie, a jedna babka już mi je prawie z ręki wyrwała, nie patrząc na kolor. Przydałby mi się do sypialni jeszcze jeden łańcuch. Kto wie, może sama taki spreparuję w jakiś zimowy wieczór.
Brak zdjęcia w ramce, ale warto poczekać na jakieś ładne ujęcie :-) |
Ramki były niegdyś zielone. Okleiłam je materiałem, dodałam wstążki i voila! |
Segregatory (z Ikei - żółte) przemalowałam i okleiłam wstążkami. Ten z innej parafii przyda mi się w kuchni, ale póki co zapełnia lukę.
Zastanawiam się, czy nie uszyć różowych poduszek jeszcze. Chociaż jedna rozjaśniłaby to szare łóżko.
Kosz - żaba to pozostałość poprzedniej kolorystyki. |
Tu widać najlepiej, jak bardzo brak gałek. Podobały mi się takie różowiutkie w kształcie serduszek, ale cena powalała. Widziałam białe w Ikei po 5 zł. I zapewne na takie się zdecyduję, jak tylko dotrę do tego sklepu. Meble przemalowałam gąbkowym wałeczkiem i farbą do drewna i metalu. Różowy był komputerowo mieszany przeze mnie :-) Szarość to ponoć popielaty.
To chyba na tyle, jeśli chodzi o zmiany w pokoju córki. Podsumowując - wydałam ok. 100 zł na farby, wałeczki itp. Reszta była już w domu wcześniej. Tylko 3 poszewki na poduszki dokupiłam za jedyne 30 zł - w Pepco, oczywiście. Szare pudełko - koszyki również są z Pepco. Cen nie pamiętam, ale majątku nie kosztowały.
Pozdrawiam ciepło i czekam na komentarze...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz