Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 8 września 2015

Po wakacyjnych remontach

Zaczął się rok szkolny. Wróciłam do pracy kompletnie bez energii, czego zupełnie nie rozumiem. Ale dobra, nie załamało mnie to, bo roboty huk w związku z podręcznikami z ministerialnej dotacji. W ostatnim tygodniu wakacji zdążyłam jeszcze zrobić remoncik w pokoju córki. Niby nic wielkiego, ale przemalujcie limonkę na biało, to Wam się wyjaśni wszystko. Do tego zmiana koloru mebli, dodatków... Nadal bezskutecznie szukam dywanu i gałek do mebli. Owszem, są śliczne, ale ceny często porażają, zwłaszcza gdy potrzeba kilkanaście sztuk. Niemniej nie mogłam się doczekać i wrzucam już pierwsze zdjęcia po :-)
Dla przypomnienia - tak było przed.


A teraz już po zmianach. Mam nadzieję, że na lepsze :-)

Tak, tak, to biedroneksowe cottonballsy :-)
 


Szał był taki, że te cottonki były ostatnie, a jedna babka już mi je prawie z ręki wyrwała, nie patrząc na kolor. Przydałby mi się do sypialni jeszcze jeden łańcuch. Kto wie, może sama taki spreparuję w jakiś zimowy wieczór.
Brak zdjęcia w ramce, ale warto poczekać na jakieś ładne ujęcie :-)
Ramki były niegdyś zielone. Okleiłam je materiałem, dodałam wstążki i voila!


Segregatory (z Ikei - żółte) przemalowałam i okleiłam wstążkami. Ten z innej parafii przyda mi się w kuchni, ale póki co zapełnia lukę.
 Zastanawiam się, czy nie uszyć różowych poduszek jeszcze. Chociaż jedna rozjaśniłaby to szare łóżko.
Kosz - żaba to pozostałość poprzedniej kolorystyki.
 Tapeta nawet nieźle się wkomponowała w nowe wnętrze. Widać też kawałek dywanika, ale wciąż szukam czegoś większego i przyjemniejszego w dotyku.


 Durnostojka - produkcja własna z papieru toaletowego i kulki styropianowej. Świecznik z doklejonym sercem z modeliny i rafią. Serduszka takie śliczne robi moja córka w foremkach na czekoladki :-) Domek jest z tektury. Realistyczne malowanie wykonałam za pomocą farby akrylowej. Poluję na jakiegoś ptaszka do tej budki.
Tu widać najlepiej, jak bardzo brak gałek. Podobały mi się takie różowiutkie w kształcie serduszek, ale cena powalała. Widziałam białe w Ikei po 5 zł. I zapewne na takie się zdecyduję, jak tylko dotrę do tego sklepu. Meble przemalowałam gąbkowym wałeczkiem i farbą do drewna i metalu. Różowy był komputerowo mieszany przeze mnie :-) Szarość to ponoć popielaty.

To chyba na tyle, jeśli chodzi o zmiany w pokoju córki. Podsumowując - wydałam ok. 100 zł na farby, wałeczki itp. Reszta była już w domu wcześniej. Tylko 3 poszewki na poduszki dokupiłam za jedyne 30 zł - w Pepco, oczywiście. Szare pudełko - koszyki również są z Pepco. Cen nie pamiętam, ale majątku nie kosztowały.
Pozdrawiam ciepło i czekam na komentarze...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz