Jak już wspominałam - ja znów na wojażach zagranicznych i nie tylko. Wreszcie spełniłam swoje wielkie marzenie - miałam okazję zwiedzać Paryż :-) Wrzucam tu tylko kilka zdjęć, bo przecież całych 400 nie da rady ;-)
W zasadzie trudno opowiadać o tym, co się widziało, czy się podobało, bo od pierwszego momentu zaparło mi dech i tak mnie na tym bezdechu trzymało do końca, do momentu wyjazdu ze stolicy Francji. Poza tym, że z uporem maniaka i ku niezadowoleniu męża fotografowałam - jak wszędzie, gdzie jestem - budynki, mam oczywiście uwiecznione to, co w Paryżu i nie tylko najbardziej znane: Luwr, Łuk Triumfalny, Wersal, wieżę Eiffla itd.
|
Widok z wieży na Sekwanę
|
Nic nie poradzę, że najbardziej mnie kręcą piękne kamieniczki, malownicze balkoniki pełne kwiatów, okienka z okiennicami, białe, dekoracyjne lub całkiem proste fasady.
|
Prawda, że pięknie? I tam tak prawie wszedzie :-) |
Ale jesli miałabym powiedziec, co zrobiło na mnie największe wrażenie, to niezaprzeczalnie moge stwierdzić, że przejażdżka bateu mouche po Sekwanie.
|
Widok na wieżę ze stateczku |
I nie dlatego, że nie miałam okazji pływać po rzekach stolic europejskich, nie dlatego, że można było zobaczyć Paryż w pigułce... Ale dlatego, że siedziałam w tym stateczku, było przyjemnie i ciepło, oglądałam cudowne paryskie widoki, a w tle słychać było koncert f-moll, cz. II F. Chopina :-) Polecam do posłuchania...
Dodajcie sobie do tego stolicę, a co tam, serce kultury europejskiej, a wszystko Wam się wyjaśni. Wrażenia wzrokowe pomijam, bo opisać się nie da :-)
Słowem były momenty... Patrzy na ciebie taka Wenus Milo, no bo Nike z Samotraki nie ma czym popatrzeć ;-) i człowiek czuje na sobie spojrzenie wieków kultury, cywilizacji, geniuszu ludzkiego i ma taką potężną gulę w gardle i stoi, i się gapi, i łyka łzy wzruszenia... Ech...
|
Luwr |
Mona Lisa niestety została oblężona przez skośnookich turystów, więc tylko z daleka sobie zerknęłam. Ale były takie obrazy, które z różnych powodów przemówiły do mnie grą barw lub światła, więc kilka Wam niestety wrzucę, trudno. Muszę się wyżyć :-)
Wieża Eiffla przereklamowana i... duża, choc widok z niej cudny na bielusieńki i wydawałoby się taki niewinny Paryż o poranku. Jak z ta niewinnością w przypadku tego miasta, to chyba każdy wie :-) Nie w tym miejscu i nie w żadnym czasie :-)
Uwiodły mnie francuskie śniadanka, ze wspaniałym pieczywem, kawą o wyjątkowym smaku i mnóstwem owoców, marmolad, kremów czekoladowych...
Poza tym, że wróciłam z tej wyprawy prezentowej w 10. rocznicę ślubu wymęczona jak nie wiem co, to nie mogę wciąż uwierzyć, że byłam, widziałam, przeżyłam :-) Paryż nocą - zalany światłem, ogrody, w których ludzie bez żenady piknikują w ramach przerwy obiadowej, biegają (stąd ja śpiąca na ławce nie wzbudzałam żadnych emocji :-), luz, swoboda, niesamowicie żywiołowy styl jazdy czymkolwiek, bo nie zawsze da się autem, masa kwiatów, wszechobecna sztuka...
|
Ogrody luksemburskie |
|
Przed Luwrem |
To po prostu trzeba zobaczyć, pooddychac tym. Inaczej się nie da. jedno co na mnie nie robiło wrażenia, to Notre Dame. W całej brzydocie tylko głos dzwonów uratował sytuację. Jeżeli średniowieczna katedra może byc ładna, to za taka uważam katedrę św. Wita w Pradze. Notre Dame przereklamowana, choć oczywiście docenić trzeba.
|
Notre Damme de Paris |
Jak widać - mogłabym tak godzinami i pewnie i tak o wszystkim nie napisałabym. Mam nadzieję, że te kilka zdjęć w połączeniu z moim chaotycznym bełkotem choć trochę nakreśli urodę Paryża.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz