Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 16 września 2014

Po przerwie...

Jak już wspominałam - ja znów na wojażach zagranicznych i nie tylko. Wreszcie spełniłam swoje wielkie marzenie - miałam okazję zwiedzać Paryż :-) Wrzucam tu tylko kilka zdjęć, bo przecież całych 400 nie da rady ;-) 
W zasadzie trudno opowiadać o tym, co się widziało, czy się podobało, bo od pierwszego momentu zaparło mi dech i tak mnie na tym bezdechu trzymało do końca, do momentu wyjazdu ze stolicy Francji. Poza tym, że z uporem maniaka i ku niezadowoleniu męża fotografowałam - jak wszędzie, gdzie jestem - budynki, mam oczywiście uwiecznione to, co w Paryżu i nie tylko najbardziej znane: Luwr, Łuk Triumfalny, Wersal, wieżę Eiffla itd. 
Widok z wieży na Sekwanę



Nic nie poradzę, że najbardziej mnie kręcą piękne kamieniczki, malownicze balkoniki pełne kwiatów, okienka z okiennicami, białe, dekoracyjne lub całkiem proste fasady. 


Prawda, że pięknie? I tam tak prawie wszedzie :-)
Ale jesli miałabym powiedziec, co zrobiło na mnie największe wrażenie, to niezaprzeczalnie moge stwierdzić, że przejażdżka bateu mouche po Sekwanie. 
Widok na wieżę ze stateczku
I nie dlatego, że nie miałam okazji pływać po rzekach stolic europejskich, nie dlatego, że można  było zobaczyć  Paryż w pigułce... Ale dlatego, że siedziałam w tym stateczku, było przyjemnie i ciepło, oglądałam cudowne paryskie widoki, a w tle słychać było koncert f-moll, cz. II F. Chopina :-) Polecam do posłuchania... 
Dodajcie sobie do tego stolicę, a co tam, serce kultury europejskiej, a wszystko Wam się wyjaśni. Wrażenia wzrokowe pomijam, bo opisać się nie da :-)
Słowem były momenty... Patrzy na ciebie taka Wenus Milo, no bo Nike z Samotraki nie ma czym popatrzeć ;-) i człowiek czuje na sobie spojrzenie wieków kultury, cywilizacji, geniuszu ludzkiego i ma taką potężną gulę w gardle i stoi, i się gapi, i łyka łzy wzruszenia... Ech... 


Luwr
Mona Lisa niestety została oblężona przez skośnookich turystów, więc tylko z daleka sobie zerknęłam. Ale były takie obrazy, które z różnych powodów przemówiły do mnie grą barw lub światła, więc kilka Wam niestety wrzucę, trudno. Muszę się wyżyć :-)
Wieża Eiffla przereklamowana i... duża, choc widok z niej cudny na bielusieńki i wydawałoby się taki niewinny Paryż o poranku. Jak z ta niewinnością w przypadku tego miasta, to chyba każdy wie :-) Nie w tym miejscu i nie w żadnym czasie :-) 
Uwiodły mnie francuskie śniadanka, ze wspaniałym pieczywem, kawą o wyjątkowym smaku i mnóstwem owoców, marmolad, kremów czekoladowych... 
Poza tym, że wróciłam z tej wyprawy prezentowej w 10. rocznicę ślubu wymęczona jak nie wiem co, to nie mogę wciąż uwierzyć, że byłam, widziałam, przeżyłam :-) Paryż nocą - zalany światłem, ogrody, w których ludzie bez żenady piknikują w ramach przerwy obiadowej, biegają (stąd ja śpiąca na ławce nie wzbudzałam żadnych emocji :-), luz, swoboda, niesamowicie żywiołowy styl jazdy czymkolwiek, bo nie zawsze da się autem, masa kwiatów, wszechobecna sztuka... 

Ogrody luksemburskie
Przed Luwrem
To po prostu trzeba zobaczyć, pooddychac tym. Inaczej się nie da. jedno co na mnie nie robiło wrażenia, to Notre Dame. W całej brzydocie tylko głos dzwonów uratował sytuację. Jeżeli średniowieczna katedra może byc ładna, to za taka uważam katedrę św. Wita w Pradze. Notre Dame przereklamowana, choć oczywiście docenić trzeba. 
Notre Damme de Paris

Jak widać - mogłabym tak godzinami i pewnie i tak o wszystkim nie napisałabym. Mam nadzieję, że te kilka zdjęć w połączeniu z moim chaotycznym bełkotem choć trochę nakreśli urodę Paryża.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz