Łączna liczba wyświetleń

sobota, 1 października 2016

Powspominajmy wiosnę tej pięknej jesieni :-)

Czas ucieka jak szalony i ponad miesiąc się nie odzywałam. Trochę się działo, a planów jak zwykle sporo. Wakacje za krótkie, a dni coraz krótsze. Mimo to nadal wykorzystuję piękną  pogodę ile wlezie.
Najpierw takie tam migawki z ogródka jesiennego.
Wszędzie pełno świerszczy? 

I motyle... całe tabuny upodobały sobie opadłe śliwki. Niestety, każda ma mieszkańca zanim dojrzeje.

Wciąż nie wierzę, że udało mi się wyhodować lawendę. 

Zaczynam ścinać hydrangeę

Drzwi do lasu :-) wciąż piękne

Wreszcie pomalowałam pergolę na biało

Tu widać dokładnie

Szczere pole. Już się zaczyna zielenić ozimym zbożem

Nocne przymrozki trochę uszkodziły juz niektóre rośliny, ale rabatka zrobiona na wiosnę i tak przerosła moje najśmielsze marzenia. Zarosła na potęgę wszystkim, co by to nie było.

Nawet płotek zniknął w gęstwinie
Nie brak było szaleństw smakosza. 
Przy takim poczęstunku miło powspominać wczesną wiosnę... i świętować dzień mojego chłopaka :-)

 Śniadanie dla córci :-)


 Lubię bardzo jaśmin. Wygrzebałam gdzieś te zdjęcia robione, kiedy kwitł. Może za rok mój będzie już  obsypany kwiatami.

No i wreszcie zabrałam się ostatnio za tapetowanie. Marzyłam o tym, by zasłonić tę nieszczęsna ścianę, która ciągle była pochlapana. Teraz nic nie widać, a nawet jeśli, to zetrzeć łatwo.
Brak tylko niewielkiego wykończenia, listeweczki ze styropianu. I będzie super. Póki co szukam jakiejś delikatnej.



W trakcie tapetowania :-)


Małżontek był przerażony, kiedy mu zakomunikowałam telefonicznie, że jestem w trakcie kładzenia tapety. Nie dziwię mu się. Ostatnio kładliśmy tapetę we dwoje i umęczyliśmy się potwornie, a i tak z efektu byliśmy tak sobie zadowoleni. Podpatrzyłam na różnych blogach, że najłatwiej wysmarować ścianę klejem, przyłożyć tapetę z całą rolką i dopiero wtedy ciąć. Zajęło mi to wszystko 2 godziny razem z myciem kątów za zmywarką, szorowaniem listew przypodłogowych i sprzątaniem. Mogłabym spać w tej kuchni i patrzeć na te deski cały dzień. 
Zastąpiłam również zasłonki delikatna firaneczką, która sprawiła, że w kuchni jest jeszcze jaśniej i przytulniej.

Uszyłam też wreszcie dla Zofii girlandę, o którą długo mnie prosiła.

Ta jest druga w moim dorobku. Myślę, że chyba nawet lepsza od pierwszej.
Żegnam się kolejnym bukietem z hortensji :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz