W tym roku wreszcie udało mi się zrealizować moje zeszłoroczne marzenie. Wybraliśmy się do Karpacza. Teraz wiem, że było warto czekać. Pogoda świetna, powietrze dla astmatyków idealne, spokój i cisza, prawdziwy wypoczynek. Nasz pensjonat leżał na uboczu, w zasadzie na samym końcu Karpacza z widokiem na Śnieżkę :-) Tradycyjnie w chmurzyskach.
Nad Zakopanem Karpacz ma tę przewagę, że wszędzie jest bliżej niż 20 km :-) W zasadzie większość szlaków to szerokie brukowane ścieżki, więc nawet z dziećmi da radę iść. Jest spokojniej, bo mniej ludzi. Samo miasteczko też dość specyficzne, bo albo ma się pod górkę i to ostro, albo z górki :-) Podziwiam ludzi, którzy budują tam domy na niewielkich półkach skalnych. Nie ma szaleństwa straganów, a nawet jesli to z pewnością nie w takich ilościach jak w tego typu miejscach. Ceny też normalne i coś czuję, że jeszcze tam wrócimy. A teraz żeby nie zagadać zanadto, daję tylko kilka zdjęć. Szału nie robią, bo jak się stoi na kamieniu, wieje wiatr, a człowiek ma duszę na ramieniu, to słabo wychodzą foty. Mam lęk wysokości :-) Żeby było śmieszniej.
|
Wang |
|
Szrenica |
|
Najwspanialsza w świecie, idealna cisza w czasie wjazdu na Szrenicę |
|
Źródełko Kunegundy w drodze na Chojnik |
|
Chojnik |
|
NIe zabrakło czeskiej Pragi |
|
Śnieżka |
|
Śnieżka z daleka |
|
A tu z bliska :-) |
|
Plan na każdy dzień to podstawa |
W drodze do Karpacza był Wrocław, a z powrotem - Książ.
A kiedy już szczęśliwie dojechaliśmy do domu, zepsuł się samochód :-) To się nazywa fart :-)
A teraz prezenty, czyli co przygotowałam dla jednej specjalnej osoby.
A tu potworek dla miłośnika mocnych wrażeń :-)
Jak dobrze dostać kwiaty bez okazji :-) Tym razem to ja otrzymałam bukiet.
Choć to jeszcze nie jesień, to taki kojarzący się z jesienią bukiet stanął ostatnio na stole.
I na koniec deser, czyli tort bez okazji.
Pozdrawiam :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz