Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 12 maja 2016

Spóźnione wspomnienia z majówki

Jakoś nie było ostatnio czasu, żeby pochwalić się i pochwalić wspólne spędzanie czasu. W ferworze codziennych spraw człowiek zapomina, że najciekawiej, najlepiej, najzabawniej jest z rodziną. Obiecaliśmy córce wycieczkę rowerową 3 maja i choć dzień wcześniej dopadła mnie żołądkówka, to nie darowałam i pojechaliśmy. Trasa skrócona, bo siły miałam ograniczone i wlekłam się na szarym końcu peletonu, ale warto było. Następną niedziele spędziliśmy wspólnie na basenie. Potem była pizza. Zdjęć mojej familii w strojach kąpielowych oszczędzę Wam.
Bociek całkowicie nas ignorował


Z lewej strony na pagórku stoi przepiękny dom otoczony starymi drzewami... do tego rzeczka i w zasadzie mogę tu zamieszkać :-)


Stado żurawi



Rowerzystki

 Po drodze mijaliśmy wiatraki, które od niedawna są częścią mojego widoku z okna. Zofia nie mogła sobie darować i z tatusiem postanowili podejść bliżej. Mnie od samego patrzenia w górę robiło się niedobrze.



Oczywiście mieliśmy ze sobą prowiant, który najlepiej smakuje na świeżym powietrzu. Zofia rzuciła się na niego jak pirania na misjonarza :-)


Lubię maj za wiosenne, pyszne, świeże jedzenie, za siedzenie na tarasie z kawą i za grzebanie w ziemi, za zapachy i promienie słońca, za radość i energię bez końca :-)
Śniadanie

Obiad - wspomnienia z czasów studenckich - krokiety z pieczarkami

Deserek... Każdy lubi inną kawę. Ciekawe, jaką będzie piła Zosia :-)
I na koniec co Zosia zrobiła z modnych ostatnio polimerowych kuleczek, które po zamoczeniu w wodzie dają taki efekt...Oczywiście posortowała je i poukładała...
Pozdrawiam słonecznie

4 komentarze: