Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 7 sierpnia 2014

Robota wre...



Tak się zajęłam kredensem... wiadomo, trzykrotne malowanie, że w przerwach na schnięcie farby musiałam coś ze sobą zrobić. Siadłam do maszyny, uszyłam wkład do koszyczka, truskawki, zawieszkę i pokrowiec na fotel. W tzw międzyczasie porobiłam jeszcze kilka szybkich przeróbek. Stary stolik stał się małym pomocnikiem balkonowym :-) Przy okazji dostało się też pięknemu, starutkiemu drucianemu koszowi, ale to już następnym razem, ponieważ rzeczony kosz schnie sobie teraz w garażu :-)
Do miłego...



Na dole widać koszyczek - oczywiście przemalowany no i zeszłoroczne lampiony ze słoików i pamiątek znad morza. Sprawdzają się świetnie w ogrodzie:-) Na blacie leżą truskaweczki, za którymi tęsknię i oczywiście na puszkach - doniczkach ten sam motyw. No i stara cukiernica - a w niej maleńka roślinka, która dzielnie puszcza pączki :-)

A tak odżywiają się konserwatorzy zabytków ;-) Bruschetta, czyli grzanka z sałatką z pomidorów, bazylii wyhodowanej na balkoniku, czosnku, cebulki i wszystko polane oliwą! jak mawia moja siostrzenica - Miobdzio! ;-)
Tak prezentuje się cały kącik na balkonie. Krzesła - wiekowe pamiątki po cioci to wspólne dzieło moje i męża, który, choć niechętnie, to jednak pomaga w moich pracach konserwatora zabytków nazywając mnie miłośniczką skansenów :-) Stolik - allegro - grosze! Jukka - nieplanowana - wyrzut teściowej :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz