Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 8 lutego 2015

Się dzieje

Zima u nas na całego. Ale taką zimę to ja mogę mieć! Śnieg, mróz i słońce :-) Dziś zaserwowałam sobie małą niedzielna przyjemnostkę - spacer. Witamina D teraz w cenie, więc nasłoneczniałam się z córką ile wlezie. Do lasu daleko, a w międzyczasie rozpętała się śnieżyca, ale nie straszne nam śniegi i wiatr. Było... sami zobaczcie :-)
Taki mam widok z okna kuchni
Córeczka na Syberii :-)

Śnieżyło... ale dotarłyśmy do widocznego w dali lasku.

Ale już za chwilę wyszło słońce.


Przed siebie...
Zofia znaczy ślad


W lesie nie ma zimy :-)

Coś mnie tu urzekło...
Droga powrotna
To był miły odpoczynek od tego, co działo się w ostatnim tygodniu. Po wycieczce do Ikei mam nowe uchwyty w kuchni :-) Tadam!
W szufladach jeszcze brak. Mąż zrobił sobie przerwę - nieprzewidziane trudności w postaci zbyt krótkich śrubek :-)
Tak pięknie i słonecznie dziś było, że postanowiłam obfocić jeszcze trochę kuchnię. Poszewki na wagę. Cudnie się wpasowały :-)

Półeczce wymalowałam plecy, bo jakoś tak za nachalnie wyglądała w tej bieli,




W salonie mam nowe, jasnokremowe zasłony. Jakoś tak jaśniej się zrobiło i wiosenniej.


I jeszcze kilka migawek z sypialni. Wreszcie coś wymyśliłam jeśli chodzi o komputer stacjonarny. Udało mi się dostać w Ikei małą szafeczko-półeczkę za całe 35 zł. Zmieściła drukarkę i komputer, a kable ukryły się za nią. Trzeba będzie jeszcze ją pomalować na biało, ale po ostatnim malarstwie mam dość. Co malowałam? Zobaczycie wkrótce.
Wymarzony listownik :-) Oczywiście przemalowany,

Z lewej widać półkę.

A teraz przyczyna całej wycieczki do Ikei :-) Szafka na buty. Wymarzona, która pociągnęła za sobą lawinę zmian w przedpokoju. Lustro - przemalowana rama. wymienione drzwi, przemalowany wieszak, i ogólnie kupa roboty, ale myślę, że efekt końcowy będzie wart całej tej roboty. Oczywiście na drzwi czekamy miesiąc, ale szafkę mogę już pokazać.

Na razie więc tyle musi Wam wystarczyć. Przed i po pokażę, jak już drzwi i cała reszta będzie gotowa. Jak widać ościeżnice trzeba malować, bo brązowe. Ale bez nowych drzwi nie ma co się rozpędzać. Szkoda, że tyle trzeba czekać. :-(
Jak mawia jeden z moich kolegów z pracy - będę się ćwiczyć w sztuce cierpliwości. Myślę sobie, że bardziej cieszy to, na co długo się czeka. I bardziej się to docenia. I nie mam tu na myśli tylko drzwi, ale ta zasada ma zastosowanie w całym życiu, w każdym jego aspekcie. Czas przydaje waloru, pozwala zapomnieć, ale i docenić to, co udaje się osiągnąć lub co się straciło, co już nie wróci...
Ech, filozofia :-)
I tym filozoficznym akcentem żegnam się na dziś :-)

2 komentarze:

  1. Piękne zimowe widoki, choć za zimą nie przepadam to takie zdjęcia lubię :-) Kuchnia miła i przytulna. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tam zimę kocham :-) Jak chyba każda porę roku -pod warunkiem,że jest słońce. Dziękuję za komentarz. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń